Dziś zabieram Was na wyjątkową wycieczkę. Pokażę Wam, jak wyglądało nasze poprzednie mieszkanie. Oprowadzę krok po kroku, będziemy wspominać, pewnie gdzieś tam otrę łzę wzruszenia. To właśnie w tym miejscu stworzyliśmy swój pierwszy prawdziwy dom. To tu przyprowadziliśmy Antosia prosto ze szpitala, to w tym miejscu Majcia miała swój pierwszy prawdziwy dziecięcy pokój. Te ściany wypełniliśmy śmiechem, miłością, dzień po dniu budowaliśmy tu naszą rodzinę. Chodźcie Kochani, rozgośćcie się wygodnie, zobaczcie nasze stare kąty, miejsce, które już zawsze będę wspominać z czułością i wielką radością.
Nie wiem, jak wielu z Was towarzyszy nam na tyle długo, aby dobrze pamiętać nasze poprzednie mieszkanie, więc tytułem wstępu podam Wam o nim kilka informacji. Znajdowało się na parterze, przynależał do niego niewielki ogródek. Mieszkanie miało 70 m2. Mieszkaliśmy tam ponad cztery lata, dopieszczaliśmy te kąty totalnie, wszystko zrobiliśmy tam sami. Wiele z mebli mój Mąż własnoręcznie zbudował, które zresztą przywędrowały z nami do nowego domu. Jak sami zauważycie, wcale nie lubię wyrzucać rzeczy, wolę im dać drugie życie, dlatego mnóstwo mebli, dodatków, przedmiotów nadal można u nas odnaleźć.
No dobra, to zapraszam Was na obiecaną podróż po starych katach, rozgośćcie się wygodnie, rozglądajcie uważnie, a może i w tym naszym poprzednim mieszkaniu znajdziecie jakąś inspirację?
Jak wyglądało nasze poprzednie mieszkanie? – Sentymentalna wycieczka po starych kątach
Salon
Zaczynamy od salonu. Był naprawdę przestronny jak na mieszkanie w bloku. Łączył się z aneksem kuchennym, również tu znajdowało się wyjście do ogródka. Ten nasz duży pokój przechodził wiele metamorfoz, kilka razy dość mocno zmieniała mi się wizja, lubiłam go odmieniać, dopieszczać. Był utrzymany w skandynawskim stylu, ale można było tu odnaleźć też trochę prowansalskich akcentów, na których punkcie miałam kiedyś niezłego hopla;)
W salonie znajdowała się atrapa kominka, którą mój Mąż sam zbudował. Tu znajdziecie instrukcję krok po kroku, jak taką atrapę kominka wykonać. Ileż aranżacji z tym kominkiem powstało, matko! Wiecznie go tylko jakoś ozdabiałam:)
ATRAPA KOMINKA DIY – INSTRUKTAŻ WYKONANIA KROK PO KROKU
Kuchnia
Tak jak Wam pisałam, kuchnia była aneksem, całkowicie połączona z salonem. Te dwa pomieszczenia wizualnie rozdzielał stół i niewielka ścianka, na której był ustawiony kominek. Kuchnia była spora, bardzo długa, mega wygodna. Czasami za nią tęsknię;) Naprawdę lubiłam te białe meble i pastelowe dodatki. Jedyne, co mnie denerwowało, to to, że była tak strasznie na widoku, że z kanapy widziałam zlew, i każdy najmniejszy bałagan po gotowaniu od razu wchodził „na salony”.
Sypialnia
To był najmniejszy pokój w domu. Sypialnia była maciupeńka, ledwo weszło tam łóżko, a żeby dostać się na swoją stronę, musiałam przeskakiwać przez Męża. Ale bardzo ją lubiłam, mimo jej niewielkich gabarytów udało się tam też wcisnąć biurko-sekretarzyk, które mój najzdolniejszy na świecie Mąż sam zbudował. Było tam jasno, przytulnie i tak po mojemu. I jeszcze ten widok z okna na zieleń, to zdecydowanie była moja ulubiona przestrzeń.
Pokój dzieci
Najpierw było to królestwo Mai, potem musiała je dzielić z bratem. Pokój był dość spory, miał ok 14m2, był kwadratowy i przez to bardzo ustawny. Największą furorę zrobiła w nim ściana ombre, to był strzał w dziesiątkę:) Dzieciaki uwielbiały też huśtawkę DIY, którą powiesiliśmy na środku pokoju. Pomieszczenie podzieliliśmy na dwie strefy, jedna dla Antka, a druga dla Majeczki. Myślę, że było tu kolorowo, dziecięco, radośnie. Zawsze z wielkim sentymentem będę ten pokoik wspominać, spędziliśmy tu wspólnie wiele długich godzina na zabawach i czytaniu dziecięcych książeczek. Miałam tam takie słodkie maluchy… Kiedy mi te dzieci tak mocno urosły?!;)
Zobacz –> METAMORFOZA POKOJU DZIECI – SPOSÓB NA ŚCIANĘ OMBRE W MORSKIM KLIMACIE
Łazienka
Łazienka była niewielka. Ją najmniej lubiłam, bo brakowało mi wanny i nienawidziłam tej jasnej, gładkiej podłogi, na której było widać każdy najmniejszy okruszek. Za to całkiem nieźle sprawowała nam się ta konsolka, którą przerobiliśmy, jako szafkę pod umywalkę, myślę, że dodawała całości klimatu.
Taras i ogródek
I na koniec zabieram Was do naszego poprzedniego zakątka zieleni. Ileż my tu miłości i pracy włożyliśmy! To właśnie tu stawiałam swoje pierwsze kroki jako dzielna i całkowicie zielona ogrodniczka;) Było tu mnóstwo prób i błędów, ale wydaje mi się, że ostatecznie udało nam się stworzyć całkiem przyjazną przestrzeń na tych 60m2 – bo dokładnie tyle miał ten nasz ogródek. Zbudowaliśmy tu taras, deski zaolejowaliśmy na biało, co pięknie kontrastowało z zielenią. Odbyły się tu niezliczone grille, imprezy, dziecięce spotkania. Fajne to było miejsce, zawsze będę je z rozrzewnieniem wspominać.
Mam nadzieję, że miło Wam się zwiedzało te nasze stare kąty. Bardzo jestem ciekawa, jak wielu z Was jeszcze pamięta to nasze poprzednie mieszkanie? Muszę przyznać, że bardzo je kochałam i spędziliśmy tam masę cudownych chwil. To było takie nasze pierwsze porządne, wymarzone gniazdko i ileż radości sprawiło mi urządzanie go i późniejsze dopieszczenia. Fajnie tak sobie powspominać, dziękuję, że mi towarzyszyliście w tej wycieczce:) Uściski moi Drodzy:)
5 komentarzy
Bardzo przyjemne wnętrza 🙂
Było pięknie i przytulnie. Teraz też macie pięknie. Szafeczka na kubki, piękna szafa u dzieci i ściana morze, huśtawka j wszystkie piękne meble zrobione przez Twojego męża, no cudo!
Ja pamiętam bardzo dobrze to mieszkanie i różne jego metamorfozy. Piękne kadry, muszę przyznać że zrobiło mi się ciepło na sercu. Jakoś tak kojarzą mi się z radością, ciepłem i spokojem. Oczywiście te teraźniejsze też są piękne, pozdrowienia z Krakowa.
Ależ mi miło, że aż tak długo z nami jesteś:)) Jakże ciepło się czyta takie komentarze. Ściskam mocno :***
Oj ja też podziwiam już od dawna stare i nowe wnętrza, korzystam z przepisu na tartę czekoladową 🙂 i oglądam polecane filmy. Uwielbiam zaglądać w te progi