Tak się jeszcze nacieszyć tym dniem. Tym słońcem. Tymi promieniami, co rozświetlają każdy kąt. Trawą soczystą, zieloną, ledwo wyrośniętą. Tak się nacieszyć dogłębnie, jeszcze dziś, może i jutro?… Mój wrzesień w tym roku pachnie ciepłem, intensywnością barw, jest latem, latem w pełni. Codziennie przecieram oczy ze zdumienia, że dziś znów tak pięknie. Temperatura wiecznie szybuje wyżej, nie ma dnia wypełnionego pluchą i szarością. Zachłannie biorę te dni, przygarniam szeroko otwartymi ramionami, rozkoszując się godzina po godzinie. Ubieram zwiewne sukienki, noszę ulubione sandały, boso wokół domu biegam, podlewając trawę cieszę się jak dziecko, kiedy znów załamanie światła sprawia, że wychodzi mi tęcza. Niby już wystarczy, niby powinnam już powiedzieć, że było mi miło, ale możesz już odejść. Tyle miesięcy! Trzydzieści dwa lata mam, a nie pamiętam takiego półrocza słońca i cudownej pogody. A ja nadal kurczowe tego lata się trzymam, jakbym nasycić się nie mogła. I każdy kolejny dzień jak najpiękniejszy prezent witam.
Plecy spiekłam. W drugiej połowie września. W ogrodzie, w chłodniejszej części polski. Spiekłam czytając książkę na leżaku. No jakiś kosmos! I nie chcę się z tym latem rozstawać, mimo, że zasłużone mogłoby już odpocząć. Powiedzieć do zobaczenia, teraz czas na chłodniejsze barwy, długie swetry, koce, świece. Zobaczymy się w przyszłym roku. To ono ani myśli odejść. Jeszcze nie dziś, może i też nie jutro?… Więc czerpię z niego z radością, biegam boso do utraty tchu, zjadam dojrzałe warzywa i owoce, bezczelnie twarz do słońca wystawiam, cieszę się tymi przyrumienionymi plecami i wciąż zachłannie szepczę, zostań, zostań jeszcze, tak do października, może listopada?.. Zostań, co ci szkodzi. W końcu tak jest najpiękniej.
I na ten wakacyjny wrzesień, na to lato na początku jesieni, niosę Wam iście słoneczne danie. Makaron z aromatyczną bazylią, pełnymi smaku pomidorami, skropiony złotą oliwą, pyszny, lekki, jak te dni. Pełen słońca i uśmiechu. Rozkoszujcie się nim powoli, jedzcie na świeżym powietrzu, bo jeszcze dziś można. A może i jutro?.. A nawet jeszcze w październiku? Kto wie, w tym roku wszystko jest możliwe.
Makaron Margherita – szybki, prosty, najsmaczniejszy!
Składniki na 2-3 porcje:
- 250 g makaronu spaghetti
- 4 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka pasty chili (lub jedna papryczka chili)
- duża garść bazylii wraz z łodygami
- 1 kulka sera mozzarella
- 1 duży pomidor
- oliwa z oliwek
- tarty parmezan do posypania
- sól, pieprz
Wykonanie:
Makaron ugotować wg. opisu na opakowaniu w osolonej wodzie. Czosnek drobno posiekać wraz z łodygami bazylii (listki zostawić do posypania na koniec). Pomidor pokroić w kostkę. Na patelni rozgrzać 1/3 szklanki oliwy z oliwek wraz z czosnkiem z łodygami bazylii. Dodać łyżeczkę chili i smażyć 3-4 minuty na większym ogniu. Dodać pomidory, poszarpany ser mozzarella i smażyć przez 5 minut na średnim ogniu, aż pomidory lekko się rozpadną a ser roztopi. Doprawić szczyptą soli i pieprzu. W trakcie smażenia podlać (3-4 łyżki stołowe) wodą z gotującego się makaronu. Dodać ugotowany makaron i smażyć przez minutę. Przełożyć na talerze, posypać bazylią i parmezanem. Skropić oliwą.
3 komentarze
Zapisuję przepis 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dobry, był wczoraj na obiad. Wejdzie na stałe do naszego menu . Pozdrawiam
kocham takie pyszności !