Zdecydowanie jestem wielką fanką rzeczy nie do kompletu. Lubię, kiedy we wnętrzu coś się dzieje, kiedy przełamujemy je rzeczami teoretycznie do niego niepasującymi. Takie akcenty z innej bajki dodają naszym domom uroku i charakteru. W naszym mieszkaniu zdecydowanie można odnaleźć wiele różnych tego typu elementów.
Jest ze mnie jedna, wielka zbieraczka. Uwielbiam kolorową ceramikę, śliczne tekstylia, najróżniejsze kosze i pudełka. Lubię w swoim domu mieszać różne style, nie kupować mebli od kompletu. Źle się czuję, kiedy wszystko wokół jest takie same. Dlatego w naszej kuchni zawisła miętowa półka niby nie od parady, a przy stole stanęło jedno krzesło całkowicie inne od pozostałych, również w miętowym kolorze. Niejednokrotnie utwierdziłam się, że takie oderwane od reszty elementy, świetnie działają na wnętrze. Oczywiście nie można z tym przegiąć, nasz dom powinien być spójny wizualnie, te rzeczy w zupełnie innym stylu, kolorze itd. powinny być tylko akcentem, takim mrugnięciem oka.
Odwiedzając najróżniejszych znajomych mam często wrażenie, ze ludzie ogromnie boją się bawić swoim wnętrzem. Kupują całe identyczne zabudowy, w salonie staje masa takich samych mebli wszystkie z jednej serii. Szafka pod Tv, komoda, obok kredens, obowiązkowo stolik przy kanapie i duży stół…Wszystko takie same! Z tej samej linii, w identycznym designie, kolorze. Mam wrażenie, że to często powoduje, że takie domy wyglądają ciężko, szablonowo i zdecydowanie bez charakteru. Warto troszkę poeksperymentować, nie kupujmy całych wielkich zestawów od kompletu, bo to naprawdę rzadko kiedy wygląda dobrze.
Oglądam masę różnych inspiracji, stron, blogów. To, co mi się podoba, staram się umiejętnie przenosić do siebie. Nie skupiam się na tym by wszystko było takie samo. Mamy portal kominkowy w angielskim stylu, konsolkę z ludwikowskimi nogami, a niedaleko prosty, ciężki stół z desek. I jakoś to wszystko gra razem, wcale się nie wyklucza. Powtarzam te formy w całym mieszkaniu. Łączę biel z drewnem, dodaje pastelowe dodatki, ustawiam kije z lasu obok mebli z ludwikowskimi akcentami. Jest spójnie, choć jakby tak dobrze się przypatrzeć, to wszystko do siebie wcale nie koniecznie powinno pasować. Skupiam się na tym by była podobna tonacja kolorystyczna, by te moje przełamania wizualne powielać, dzięki temu jest wrażenie spójności.
Tak samo mam z moją ukochaną ceramiką. Ogromnym marnotrawstwem byłaby dla mnie cała zastawa od kompletu, jest tyle pięknych wzorów, że nie potrafiłabym zdecydować się tylko na jeden. Dlatego zbieram sobie te moje skorupy z różnych bajek, o różnych kolorach i wzorach, a potem wszystkie razem wykładam na stół i okazuje się, że wygląda to całkiem ciekawie. Często łączy je podobna pastelowa kolorystyka, bądź różany wzór, ale nieraz bywa, że są kompletnie z innej bajki. Najważniejsze to stonowany, jednolity obrus, który spina wszystko, sprawia, że te przedmioty wybijają się n jego tle i ładnie wyglądają.
Warto tworzyć to swoje wnętrze powoli, dodawać rzeczy z czasem, pozwalać by różne nasze upodobania dojrzewały w nas, nie kupujmy wszystkiego na raz, w pośpiechu. Nie bójmy się łączyć tego, co teoretycznie łączyć się nie powinno, eksperymentujmy, bawmy się. Niech ten nasz dom będzie nieoczywisty, niech znajdą się tam rzeczy, które będą pewnym zaskoczeniem.
57 komentarzy
To jesteśmy dwie Olka 😉 ja też mam pełno pojedynczych egzemplarzy, czy to kubki czy talerze. Uwielbiam taka różnorodność, która jakoś fajnie współgra 🙂 buziaki
To naprawdę fajne jak taka całkowicie różna ceramika może oryginalnie i pięknie wyglądać razem zestawiona. Jest tyle wzorów, kolorów, chyba nigdy mi się nie znudzą:)) Uściski!
Piękne zdjęcia, pozdrawiam cieplutko:)
Dziękuję:)
Myślę,że każdy kto jest wrażliwy na piękno ma rzeczy nie do kompletu,bo się spodoba i już,ja na przykład mam całe mnóstwo takich rzeczy.Normalne to jest :)).Pozdrawiam Kasia.
Mnie też się wydaje, że to całkiem normalne jest 😉 Ale ostatnio tak mnie natchnęło, bo gdzie się nie ruszę to wszystko takie od kompletu jest i stąd ten dzisiejszy post. Pozdrawia ciepło:)
Wszystko ma swój urok,komplety też są fajne,ale myślę,że jeśli ma się tę słabość do piękności to czy jest to komplet,czy też kompletnie "niekomplet"przestaje mieć znaczenie,a urok jest:)))
Stanowczo bliżej mi w stronę "nie do kompletu" czym przyprawiam moją mamę niemal o zawał serca:-)
Pozdrawiam:-)
;))) Niteczko Twój dom jest cudowny, jestem w nim po uszy zakochana:) Uściski!
No ciężko się nie zgodzić, komplety są passe i całe szczęście!
😉
caly czas regularnie powtarzam ludziom którym zmieniam wnętrza to samo,że nie musi już w domu być wszystkiego z jednej linii,że temat meblościanki dawno przeminął…a oni dalej uparcie powtarzają:ale jak to?jak w ikea nie na szafy do komody malm z tej serii to co ja mam zrobić?
No właśnie, a czasami przecież warto poszaleć, pozwolić na to aby wnętrze było takie z przytupem, z mrugnięciem oka. Myślę, że ludzie są ogromnie przyzwyczajeni do kompletów i ciężko im się przełamać. Pozdrawiam ciepło:)
przepiękne zdjęcia 🙂
Dziękuję:)
Podoba mi się napis Home. Tez taki jakby "nie do kompletu" ze względu na odstępującą od reszty literę h , ale tu akurat fajnie to wygląda.
Tak to prawda, że to h takie jakby z innej bajki i też mnie niezwykle zauroczyło. Pozdrawiam ciepło i życzę cudownego dnia!:)
W moim rodzinnym domu mówiło się na takie różne rzeczy, że każdy jest z innej Parafii 🙂 Ja ciągnę bardziej w strone kpl, może dlatego, że lubię prostotę, ale jeśli chodzi o filiżanki, to mogę mieć każdą z innej Parafii 🙂 Czasami myślę, że musiałabym mieć kilka kuchni, bo wiele skorup mi się podoba, a mam tylko jedną kuchnię i wszystkiego nie pomieszczę :/ A teraz mam obsesję różyczkową, chcę mieć wszystko w jeden wzór, który połączy dodatki w kuchni.A zaczęło się niewinnie od fartucha, ścierek i serwetek….Pozdrawiam serdecznie 🙂
Jak się tu wprowadzaliśmy to mi się wydawało, że ta nasza kuchnia jest naprawdę spora, a teraz też tak mam, że najchętniej chciałabym mieć ich kilka, bo nie mam już gdzie mieścić tych moich wszystkich skorup, hahaha;))) Uściski!
A ja się przyznam,że lubię mieć do kompletu. Nikt się teraz tu nie przyzna,bo to takie "passe " jak ktoś napisał, ale każdy z nas jest inny i lubi inne rzeczy i innymi się otacza. Lubię proste kształty, a wtedy wiem,że mogę poszaleć z dodatkami. I pomieszczenie nie jest chłodne,bo zdobie je nie meblami a dodatkami, tekstylia, zmieniam bieżnika,wieńce,świeczki,poduszki, firany,zasłony,no masę pomysłów można mieć. Więc ten komplet mebli jest jakby taka baza,a reszta zmienia się w zależności od pory roku,świat czy po prostu moich potrzeb 🙂 Tinka 🙂
Tinka najważniejsze to dobrze czuć się w swoim wnętrzu i nic na siłę:) Poruszyłam ten temat, bo po prostu ostatnio rzuciło mi się w oczy, że jednak więcej osób mieszka tak do kompletu i zastanawiałam się dlaczego. Ale pewnie, że może być równie pięknie, odpowiednie dodatki, kolory… Najważniejsze to pewne wyczucie estetyczne i to, by to wnętrze było takie nasze. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz:)
Pomyślałam dłużej o nad tym pytaniem i wiesz, uświadomiłam sobie, że jestem ogromną fanką (ba! to wręcz moja obsesja!) symetrii 😀 I jednocześnie bardzo, bardzo lubię rzeczy nie od pary 😉 Czy to w ogóle możliwe!? Ściskam!
Hahahaha no widać Oleńko WSZYSTKO jest możliwe;)))
Pokochałam "nie komplety", bo nie są nudne, mają historię zbierania i nieskończony potencjał aranżacyjny. Komplety są jednak bardzo "zapieczone" w naszych głowach. Pozdrawiam:)
To prawda, myślę, że często właśnie kwestia przyzwyczajenia aniżeli świadomego wyboru. Uściski Kochana:)
Olu, po raz kolejny przekonuję się, że jesteśmy wnętrzarskimi pokrewnymi duszami…Zabawa konwencją, wystrojem, kolorem jest po pierwsze ciekawa, po drugie cudowna, gdy w domu są dzieci. Kiedy zbije się jakaś filiżanka, po prostu kupuję inną; jeśli eksperymentujący czterolatek wywierci mi w stole dziurę widelcem, z anielskim (no, nieomal) uśmiechem szpachluję i maluję i słucham zachwyconych okrzyków szerokiego grona gości. Jednak warunkiem spójności w takim zdekompletowanym wnętrzu, jest neutralne tło i jednak pewna konsekwencja w tym bałaganie – dokładnie tak, jak piszesz. Ściskam jesiennie z Dużego Domu :O)
Też uważam, że spójne, delikatne tło ma kluczową rolę. Lubię takie nie komplety, taki wnętrzarski luz, no lubię jak nic:) Uściski Kochana moja:)
Ps. Nieustannie bawi mnie widok twojej konsolki – wygląda tak, jakby ktoś przepchnął połowę stołu przez ścianę, zostawiając drugą połowę w sąsiednim pomieszczeniu :O) Już od dawna marzy mi się taki mebel, ale musiałby stanąć na miejscu ULUBIONEJ BŁĘKITNEJ KOMODY, z którą jakoś nie mogę się rozstać…:O)
Ta konsolka też mi się właśnie tak kojarzy, jakby wyrastała ze ściany, hahahaha:)))
Tak sobie myslę, że nie całkiem nie do kompletu. Te wszystkie rzeczy mozna świetnie połączyć i tworzą niezwykle oruginalny , pomysłowy komplet !, ściskam
:))) Komplet z nie kompletu, no to jest dopiero coś;p
ciekawy temat poruszyłaś bo i ja się nieraz zastanawiam czy jednak kompletować te swoje naczynka w kuchni/dodatki w salonie czy jednak postawić na różnorodność bo tyle jest przecież wzorów które mi się podobają ale z drugiej strony boje się,że przesadzę i jednak nie będzie to dobrze wyglądało a ja będę żałować,że kupiłam coś co nigdzie mi nie pasuje i ostatnio jednak wybieram bezpieczne zestawienie czerni,bieli i szarości 🙂
To może żeby było bezpieczniej po prostu powoli sobie komplety przełamuj? Najpierw jeden kubek w zupełnie innym kolorze, zobaczysz jak to współgra, dołożysz następny itd?;) Warto się bawić dodatkami naprawdę, efekt jest wtedy dużo bardziej oryginalny i zaskakujący:)) Uściski!
Zdecydowanie nie do kompletu 😉 I bardzo podobają mi się takie wnętrza jak mój pokoik – wszystko z innej parady, a jednocześnie takie bliskie sobie 🙂 Ale np znam osoby, które u siebie w domach muszą mieć TYLKO komplety, uważają, że tylko wtedy wszystko do siebie pasuje i dobrze wygląda. Widocznie każdy ma inne zdanie na ten temat i inny gust 😉
Pewnie tak, w końcu przecież najważniejsze aby czuć się u siebie dobrze, wnętrze nie ma podobać się innym, tylko nam samym:) Uściski Kochana!
Też uwielbiam – szczególnie zastawę stołową 🙂
:))) Ja mam bzika na punkcie zastawy i wszelakich skorup, to już uzależnienie;p
Cudowne wnętrza
uwielbiam takie dodatki
_____________
Pozdrawiam
MARCELKA FASHION and LIFESTYLE BLOG
♡♥♡♥
Dziękuję:)
Podpisuję się .
Ja mam każdy mebel inny w moim salonie ,każde krzesło inne przy moim stole . a wszystko w mniej więcej jednej kolorystyce i jest super jak dla mnie .
Na pewno jest super!:)) Uściski wielkie i cudownego dnia dla Ciebie:)
Uwielbiam nie do kompletu 🙂 Jakież życie byłoby nudne gdyby nie odrobina urozmaicenia 🙂 Ja np. lubię nowoczesne meble przełamać sielskimi dodatkami i do tego taaaak dodać starego jak świat ludwiczka 🙂 Nie płynę w jednym nurcie wystroju ja raczej balansuje pomiędzy wszystkimi, próbując każdą perełkę wpasować do naszego gniazdka 🙂
Pozdrawiam !!
Mam dokładnie tak samo, coś wpada mi w oko, nie zastanawiam się czy pasuje czy nie, tylko próbuję dopasować to do naszego wnętrza i póki co ta metoda się sprawdza;) Uściski!
Jak zawsze cudownie..:) i też bardzo lubię jak przeplata się wiele różnych rzeczy i stylów, u mnie każdy mebel jest nie od kompletu więc nie jesteś sama w tym światku. Pozdrawiam gorąco!!!!
No to Aga możemy przybić sobie piątkę:)) Uściski!
a u mnie to róznie meble raczej do kompletu badź spójne ,ale w ceramice zastawie zwłaszca jesli chodzi o filiżanki stare z duszą , kubki i miseczki to pełna swoboda lubie takie i juz!
Najważniejsze to po swojemu:) Pozdrawiam ciepło:)
Ola tak pieknie napisalas… A ja czytajac zdalam sobie sprawe, ze jestem jedna z tych osob… Wszystko z kompletu… Hihihi
Rzeczywiscie chcialabym ale sie boje 🙂 Czasem tylko jak wpadnie mi cos w oko to nabywam I ustawiam…. Czerpie takie male inspiracje od osobek jak ty I za to ci dziekuje 🙂 Male, bo na duze brak mi odwagi… 🙂 Jeszcze hihihi
Madzia no to odwagi życzę, zobaczysz takie nie od kompletu wciąga, wystarczy tylko zacząć;)) Uściski Kochana:)
Spróbuję 🙂
witaj,ja jestem zupełnie niekompletowalna :))) pozdrawiam 🙂
;))) Czyli jesteśmy z jednej bajki;) pozdrawiam ciepło:)
Zgadzam się, szczególnie z tą dużą ilością szablonowych mieszkań. Wielu znajomych i nie tylko w Polsce tak właśnie mieszka. Mieszkania są schludne, nowoczesne, ale powtarzalne i przepraszam, ale nudne. To co proponujesz takie łączenie to fantastyczna sprawa i sama też staram się łączyć różne style i przedmioty, ale to nie takie proste i wymaga pewnej odwagi wnętrzarskiej i zaangażowania w swoje mieszkanie 🙂
Fajnego dnia!
Dominika
Masz rację Dominika też wydaje mi się, że wymaga to pewnego zaangażowania, a z drugiej strony luzy i przełamania się, wyjścia ze schematu do którego jesteśmy przyzwyczajeni. A efekty wtedy naprawdę są ciekawe i zaskakujące:) Uściski!
Ja lubię komplety, ale tak jak już ktoś wcześniej napisał, jest tyle wzorów, które mi się podobają, że nie sposób wszystkiego kompletować. Pociesza mnie więc, takie podejście jak Twoje:) teraz z większą odwagą będę urządzać dom.
Pozdrawiam
Ania
Pięknie 🙂 Właśnie wtedy widać, że dom żyje, że kreatywnie jest tworzony a nie taki katalogowo sztywny i zimny.
W My sweet Dreaming Home też mix różności przy czym muszę się przyznać, że mam ogromną słabość do szarości więc u nas zdecydowanie bardziej monochromatycznie jeśli chodzi o bazę, aczkolwiek parę smaczków skrywamy 🙂
Pozdrawiam.
Magda z My Sweet Dreaming Home
Wolę ład i porządek i zawsze myśłałam że wolę komplet. Ale jakoś potem się okazuje, że za dużo rónych rzeczy mi się podoba i już nie ma mowy o komplecie 🙂