Znów się zdenerwowałam… Zdenerwowałam ale jak! Na Niego i na Nią, na bałagan wokół, nawet na ten mój brzuch wielki. Wielki, że już świat zaczyna mi przysłaniać. A On zamiast to zrozumieć, to w ogóle mi z drogi zejść nie chce, no jak tak można! Zaklęłam pod nosem zbyt głośno zapewne, a później… później tak typowo po kobiecemu rozpłakałam się na dobre.
To nie jest tak, że u nas tylko idylla i bajkowa codzienność. On wymarzony książę, ja delikatna księżniczka i do kompletu idealna córeczka co to nigdy nie przechodzi buntu dwulatki, ataku histerii i tego wszystkiego, co to reszta nieidealnych maluchów w swojej gamie umiejętności posiada. My tylko wszyscy tak wiecznie w zgodzie i w harmonii, w porządku i spokoju. Zapewniam, co to to nie!
Tylko, że to są chwile nic nieważne. To, że się kubek z kawą rozleje, że pokłócimy się tak, że aż drzwi głośno trzasną, że Maja znów popłacze bo Mikołaj przychodzi dopiero w grudniu, a Ona chce już teraz, natychmiast! I ja się tak denerwuje strasznie, ale tak, że aż krew mnie zlewa i już bym najchętniej wyszła z siebie cokolwiek to znaczy. To wszystko bez znaczenia. Najważniejsze jest to, że zawsze, ale to zawsze znajdujemy drogę do siebie. Prędzej czy później. Rzeczywistość głównie dobrymi momentami wypełniamy i jak zasypiam, to w większości wieczorów z szerokim uśmiechem na ustach.
Są dni gorsze i lepsze, cały życiowy kalejdoskop. Jednego dnia Maja ma katar, ja brzuch twardy i w ogóle nieporęcznie już mi tak bardzo, że nawet butów zawiązać normalnie nie można, a mój mąż przepracowany ciska gromy od rana. Ale na szczęście w większości są dni kiedy my razem tak po prostu, z uśmiechem, z radością dnia codziennego. Kiedy idziemy na długi spacer, albo leżmy w trójkę w łóżku, kiedy zaśmiewamy się tylko nam znanych rzeczy i snujemy tysiące marzeń i planów.
Lubię czasem się tak po rozczulać nad sobą, po roztkliwiać i ponarzekać. ale najbardziej to ja lubię być szczęśliwa. Tak po prostu. W całej codzienności i w takich najprostszych chwilach. Nie zawsze jest to łatwe i proste, często ręce opadają i chociaż później wstyd, że opadły, to jednak życie z tych drobiazgów się składa. Lepszych i gorszych, prostszych i tych bardziej złożonych.
Najważniejsze, że jak już sobie na spokojnie usiądę, jak pooddycham pięć razy i przemyślę wszystko, to codziennie mam ochotę za to moje życie dziękować i te gorsze chwile naprawdę nic nieważne się być okazują. Często przecież trochę wydumane i na siłe takie tworzone.
To tylko od nas zależy jak na to swoje życie popatrzymy, jak je docenimy, jak mocno pokochamy. Tylko my stwarzamy własną rzeczywistość, nikt inny. Sami wybieramy co jest dla nas ważne, najważniejsze i na czym chcemy się skupiać, a na co machnąć tylko ręką i iść dalej.
Jeden uśmiech.
Jedno życie, kolorowe jak lizaki.
Codzienność taka tylko nasza, wypełniona garściami emocji i zdarzeń.
Radość po kieszeniach poupycham, przestrzeń nią wypełnię i jak się zdenerwuję, to ją sobie na wierzch wyciągnę jak cukierka najsłodszego i znów będzie tylko lepiej.
Jedno życie, kolorowe jak lizaki.
Codzienność taka tylko nasza, wypełniona garściami emocji i zdarzeń.
Radość po kieszeniach poupycham, przestrzeń nią wypełnię i jak się zdenerwuję, to ją sobie na wierzch wyciągnę jak cukierka najsłodszego i znów będzie tylko lepiej.
66 komentarzy
Masz piękny brzuszek <3
Dziękuję:***
Olu…a kto nie ma gorszych dni…Każdy…i ja czasem rycz e jak bóbr bez powodu albo z powodów czysto kobiecych, bo tak mam. Uściski dla Ciebie 😉
To prawda, gorsze dni pewnie nie omijają nikogo, ale na tym właśnie polega życie. Na tych lepszych i gorszych chwilach:) Uściski:***
Pięknie napisane! 🙂
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:))
🙂 i u nas tak bywa…pozdrawiam
Może to głupio za brzmi ale cieszę się, że nie tylko ja tak mam;)))) Pozdrawiam ciepło:)
i nawet o złościach pięknie piszesz 😀 że aż człowiek uświadamia sobie na dobre ze są one częścią -i to nie odłączna- zycia powszedniego.Tyle że mało ważną 😉 szczęście i uśmiech,droga do siebie…cudnie 🙂
:)))) Ewelinko ja sobie takie komentarze normalnie zacznę drukować, na lodówkę przyklejać i jak będą te gorsze chwile, to będę je czytać i poprawa humoru gwarantowana!:))) Dziękuję Kochana Ty moja:***
U każdego raz lepiej, raz gorzej. Śmieszy mnie jeśli ktoś wierzy, że blogerzy mają takie idealne, sielankowe życie. Przecież z czytelnikami dzielą się jedynie jego skrawkiem. Każdy ma lepsze i gorsze chwile, najważniejsze, by te pozytywne wysunąć na piedestał.
Dokładnie, przecież to jest także u nas gorszy dzień jak i u każdego, tylko najważniejsze to skupiać się na tym co dobre szczęśliwe i to o tym chcę głównie na tym blogu pisać:)) Uściski wielkie:))
<3
:)) Buziaki:*
🙂 samo życie. Raz lepiej raz gorzej. I tak przeplatają się te momenty w naszej egzystencji na zmianę. Też czasami "wyję" do poduszki i szukam powodu by wylać te łzy :))
Trzymaj się cieplutko! Pozdrawiam
Marta
Najważniejsze to skupiać się na tych dobrych, szczęśliwych i to je rozpamiętywać:) Buziaki wielkie:))
Och……zachwycające zdjęcia i ten tekst, coś mi dziś uświadomił, dziękuję że jesteś, że piszesz, mogłabym Cię tak czytać bez końca.
To ja Ci dziękuję za ten komentarz i te wszystkie słowa, za tą Twoją obecność tutaj, to naprawdę wiele dla mnie znaczy:****
Chciałabym móc ubrać w słowa tak pięknie jak Ty to co czuję. Dlatego tak lubię Ciebie czytać, bo to tak jakbym o sobie czytała.
Olu dziękuję, naprawdę skrzydeł mi dodajesz, takie komentarze dają mi niesamowitą motywację i powodują uśmiech wielki:)) Dziękuję:***
A idź. Już sama nie wiem czy to Ty w ciąży jesteś, czy ja -smarkająca po każdym Twoim poście
Wariatko Ty moja Kochana:)))) Uwielbiam:*****
Jaki fajny tytuł 🙂 i jaki fany tekst :)) czyli, że jesteś taka jak ja? 🙂 jak my wszystkie :)) ale fajnie :))
:)) A najbardziej fajnie, że tu zaglądasz Aniu, za co Ci bardzo dziękuję:)))))
Takie już jest to nasze życie 🙂 dużo dobrych chwil życzę! pozdrawiam ciepło 🙂
Dokładnie tak!:) Dziękuję Ci pięknie i ja Ci życzę wszystkiego co najlepsze:)))
Pieknie opisałaś to codzienne życie. Nie ma idealnych rodzin, takich z bajki, takich mdłych! Najważniejsze, ze za 5 min. zapomina się o wszystkim, że kładziesz się spać z uśmiechem i nawet w złości nie zamieniłabyś tego swojego rodzinnego świata na żadne inny! To jest własnie piekne życie :)))
Dokładnie, nudno by było gdyby tylko wiecznie sielanka, najważniejszy to właśnie ten uśmiech na koniec dnia. tak jak piszesz:)) Dziękuję Marysiu i buziaki przesyłam:))
Balsam dla mej duszy:-) Cudnie piszesz Kochana! Wspaniała babeczka z Ciebie. Ściskam Kasia
No i teraz się rumienię i aż nie wiem co powiedzieć;)) Dziękuję Ci pięknie, dla takich komentarzy naprawdę warto blogować!:))))
Piękny post. Jak bardzo opisujący to, co w prawie każdym domu się dzieje. Jesteś WIELKA!! i nie myśl, że piszę to dlatego, że widziałam Antka na brzuchu. ale dlatego, że umiesz mówić o swoich uczuciach. Czytając ten post przypomniałam sobie stan w którym byłam jakieś 15 lat temu i czułam to samo co TY. Kiedy się ma bliskich koło siebie jest SUPER!!! Trzymaj się:)
Ależ mi miło i tak ciepło na serduchu się zrobiło:)) Kochana jesteś Beatko, dziękuję Ci ślicznie:))) Acha i zapewniam, z tym moim brzuchem to ja teraz naprawdę jestem wieeelkia! Hahaha:))) uściski:)
i dla Was Kochana 😀
:))) Buziak:))
Tak jak nie ma ludzi idealnych, tak nie ma idealnego życia… Ważne, żeby doceniać to co się ma, czasem trzeba właśnie takich chwil nerwowych, żeby przypomnieć sobie jak wcześniej było dobrze 🙂 brzusio extra 🙂
Dokładnie, te gorsze chwile tylko pokazują jak mocno szczęśliwi jesteśmy kiedy są te lepsze:)) Buziaki wielkie przesyłam i dziękuję:))
Pięknie napisane, piękny blog. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia.
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam ciepło:))
Bo to jest życie a nie jakaś bajka:) Jakże by nam było nudno gdybyśmy w idylli mieszkali…a tak to nawet trzasnąć drzwiami człowiek może…czasem…
Cudny brzuszek i paluszki zmalowane u nóg też widzę:)))
I jak od razu tak jakoś lżej się robi jak się tymi drzwiami trzaśnie;)) Hahaha:))) Cieszę się bardzo, że mnie rozumiesz:)) Uściski wielkie:))
Ufff dobrze, że to napisałaś, bo ostatnio jak czytałam Twoje posty to miałam niezłego doła, że to tylko ja się wkurzam 😉 Buźka!!! Fajnie to napisałaś 🙂 Życie łatwe nie jest ale ważne, żeby umieć znaleźć to co najważniejsze no i dawać radę 😉 A moja Asia 4 latka właśnie zauważyła na zdjęciach takiego samego konika 😉
Hahaha oj Kochana uwierz mi, że ze mnie to jest nerwus straszny i ja to sobie pod nosem często "furkam" i biadolę;))))) Ale właśnie fajnie, że to życie takie różnorodne i kolorowe jest:) A konik to ostatnio hit numer jeden Majki, jej ukochana zabawka:)) Uściski:)
Ja może tak nie do tego co tu wyczytałam, ale Bambino – to moje ulubione kredki! 🙂
Pracuję w przedszkolu, wiec coś o tym wiem hihi ;)))
O tak zgadzam się, te kredki to u nas numer jeden są the best:))))
Jesteś taka dziewczęca w tej szczerości!:) Prawda, czasem emocje biorą górę, taka już kobieca natura, czasem się złościmy, wybuchamy płaczem, by po pięciu minutach znów się śmiać. Jak dla mnie to urocze:) Zdjęcie Antka mnie rozczuliło! Moc buziaków!:***
:)) To prawda, z nami kobitami to cały kalejdoskop uczuć i wrażeń. Emocje wiecznie się przeplatają, ale dzięki temu chociaż nudno nie jest!:) Buziaki Karolinko:))
A kto tak ślicznie pokolorował ptaszki?:)
Hahaha jak napiszę, że Majka to mi uwierzysz?;))) Powiedzmy, że to praca zbiorowa:))))
Samo życie…jego uroki i gorsze chwile, wszystko jest potrzebne, a najważniejsze jest, tak jak piszesz umieć cieszyć się i być szczęśliwym:)))
Pozdrawiam.
Fajnie, że właśnie nie jest monotonnie i nudnie, najważniejsze zaś to, że te dobre chwile przeważają:)) Uściski:))
równowaga w przyrodzie musi być i każdego spotykają gorsze dni, a kobiety dodatkowo dni płaczu 🙂 u Ciebie obecnie główny czynnik zmiany nastroju to zapewne cudowny stan – ciąża 🙂 wszystkiego dobrego i pozdrawiam serdecznie,
To prawda ciąża mi niezłą huśtawkę hormonalną funduje, zdecydowanie nie da się teraz ze mną nudzić bo jestem nieprzewidywalna nawet sama dla siebie;)) Hahaha;))) Buziaki:))
może jestem naiwna, ale Twoje zdjęcia są tak idylliczne, że na prawdę myślałam, iż nie dopadają Cię takie przyziemne smutki! I tego też Wam życzę 🙂
Hahaa oj zapewniam Kochana, że ze mnie to nerwus jest niezły zapewniam, coś czuję, że mój mąż mógłby Ci chętnie poopowiadać na ten temat;)))) Buziaki:))
Bardzo ładne zdjęcia <333333333333333333333
Dziękuję Ci pięknie:)))
Kochan pięknie napisane :)))
i tak u Wszystkich jest-lepiej gorzej -grunt że miłość jest i zdrowie :))))))))
całusy dla WAS:)****
I to jest idealne podsumowanie bo ta miłość i zdrowie najważniejsze są na świecie właśnie:)) Uściski:)
Na kiedy masz termin? 🙂 Jaką masz słodziutką córkę, piękna i bardzo fotogeniczna 🙂
Na koniec listopada dopiero, więc jeszcze dwa miesiące przede mną… Nie wiem jak ja je przeżyję;p Choć podobno Antek może być wcześniej, ale ja im tam nie wierzę bo z Majką tez tak mówili i w końcu dwa tygodnie ją przenosiłam;)