Teoretycznie lubię wnętrza nieprzeładowane, takie z oddechem. Gdzie rzeczy nie przytłaczają, gdzie jest na tyle odpowiednia ilości detali, że każdy przykuwa wzrok, a nie tworzy chaos. Lubię takie wnętrza, oj lubię… na zdjęciach. Bo gdy sama u siebie próbuję to wprowadzić, to wychodzi moja natura zbieracza, miłośnika bibelotów, no po prostu graciara, jakich mało.
W moim domu rzeczy migrują z miejsca na miejsce. Tak jakoś samoistnie… Idę, przestawiam, dokładam, zmieniam, a jak nie zmieniam to myślę jak zmienić. I tak na okrągło. A to drzewko oliwne wędruje, a to sobie meble u dzieciaków przestawiam, a to nowy koc na kanapę rzucę. Wiecznie kolejne dodatki wyjmuje, a potem przeklinam przy sprzątaniu ile wlezie jak się ciągłe o te kosze potykam, kurze zbieram, jak posprzątam, a te rzeczy fruwać zaczynają i od nowa bałagan się robi. Oj zdecydowanie taka ilość bibelotów nie jest dla pedantów, zwariowaliby szybko. Do tego trzeba podchodzić z dystansem, z przymrużeniem oka, zwłaszcza przy dwójce dzieciaków. Już dawno pogodziłam się z tym, że z naszym nieładem nie wygram. Pewnie byłoby łatwiej bez tych wszystkich rzeczy, dodatków, wazoników, lampioników i tysiąca pierdółek, ale ja po prostu nie potrafię, no bo mi te rzeczy samoistnie migrują. Nie wierzycie? Dajmy na to nasza nowo wyremontowana sypialnia. Skandynawska, delikatna, tylko biel i drewno. Prawie żadnych bibelotów, odrobinę surowo, ale nie na tyle, aby nie było przytulnie. No w końcu miejsce z oddechem! Niezagracone, nieprzeładowane, spójne, idealne do odpoczynku. Taaak… Najpierw wylądowała tam adwentowa drabina. Musiała, bo jak inaczej, tylko tam w ciągu dnia Antoś sam nie wchodzi, więc nie zwali jej na siebie. Jak przyszła ta drabina, to stwierdziłam, że chyba zostawię ją tu już na stałe. No w końcu drewniana, naturalna, komponuje się świetnie z całym wnętrzem. Następnie ze Sweet Village otrzymałam pled. Szary w białe gwiazdki, gruba, piękna narzuta. No ja maniaczka narzut jakbym mogła takiej sobie odmówić? Wpasowała się idealnie, przytulniej się zrobiło. Jak narzuta, to zaczęło mi poduszek brakować, całe szczęście, że te różne rzeczy same po domu chodzą, to mi do sypialni gwiazdki przyszły… No przecież za drzwi ich nie wyrzucę;)
Ale teraz w końcu mam usprawiedliwienie, mogę wyciągać, dokładać, bo okres przedświąteczny się zaczął. Dom musi być przystrojony, no musi jak nic. Legalnie więc bałaganie jeszcze więcej, Zapycham każdy kąt, w sypialni skrzaty ustawiam, stroiki, świece. Chyba gdzieś mi się jak zwykle ten wnętrzarski minimalizm zagubił, ale minimalizm na święta?.. No bądźmy poważni!;)
Uczciwie mówiąc i tak ta moja sypialnia jest najmniej przeładowanym pomieszczeniem w domu. Ale dzięki temu, chociaż nigdy pedantką nie zostanę, bo to podobno niezdrowe. Przy tej ilości „kurzołapaczy” inaczej patrzy się na definicję perfekcyjnej czystości. A niech sobie te rzeczy fruwają w powietrzu, niech migrują ile wlezie. Kiedyś może uda mi się tak bardziej z oddechem… A dziś? Dziś podziwiam nowy pled i wyciągam tysiąc ozdób pasujących do niego;)
21 komentarzy
Ten kalendarz jest cudowny! Pozdrawiam cieplutko.
U mnie też co chwilę coś gdzieś wędruje. Piękne zdjęcia Olu, a lichtarzyk – boski 🙂
Masz rację kochana , nie ma nic takiego jak minimalizm na święta.Wiesz jak wygląda teraz moje mieszkanie? Jest zagracone i całe w czerwonych bibelotach.Zwariowałam chyba , ale raz w roku na Boże Narodzenie można sobię na takie szaleństwo pozwolić 😉 Pozdrawiam serdecznie.
Jak zawsze pięknie i klimatycznie 🙂
Czy na stronie z pledem jest juz podana cena z rabatem? Pozdrawiam:-) Aga
Tak:)
oj ja też tak mam podoba mi sie minimalizm ,a u siebie nijak mi wygodzi , zbieram i dokładam i nie umiem sie pozbyc ,ale tez tak mam ,że rzeczy migruja 😉
Oj, podpisuję się pod tym w 100 %.
Szkoda, że te krasnoludki nie sprzątają !!!!!!!
U mnie tez zrobiło się gwiazdkowo w sypialni, ściskam !!!!
Olu, a skąd te boksie półeczki?
Jagódko wsporniki kupiliśmy w Ikea, a półki zrobiliśmy z drewnianych desek, które pobejcowaliśmy.
Mam podobnie, na zdjęciach minimalizm :), ale w życiu graciara ze mnie 😉 U Ciebie wcale nie widać przeładowania, wręcz przeciwnie, jest subtelnie, bardzo ładnie 🙂 Pozdrawiam!
Uwielbiam Twoją sypialnię, teraz z tymi świątecznymi dekoracjami jeszcze bardziej 🙂 Masz dryg do dekorowania, drabina świetnie się wpasowała, ja też bym ją już tu zostawiła.u mnie babilotów całe mnóstwo, a wciąż mi mało i tak samo wędrują po całym domu, oprócz sypialni, gdzie trzymam tzw.fason 😉 A teraz jak dostarły do mnie dekupażowe dodatki, to się drugich świąt nie mogę doczekać, żeby to wszystko wyeksponować.Niech już będą te święta, choinka i śnieg, a potem szybko wiosna 😉
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Olu, urocza ta Wasza sypialnia, pięknie udekorowana! Podoba mi się, że tak otwarcie piszesz o swoim maniactwie 😉 U mnie jest odwrotnie – przytulne, pełne bibelotów wnętrza lubię u kogoś lub na zdjęciach.. Mi samej bliżej do minimalizmu (nie mylić z pedantyzmem :-), co prawda lubię wyraziste formy i kolory, ale nie przepadam za półkami i blatami pełnymi drobiazgów. Ale zgadzam się w 100%, że minimalizm i Święta nie idą ze sobą w parze 🙂 Uściski!
Uwielbiam takie klimaty 🙂 Piękne 🙂
Ale cudownie… Lubie ten Wasz domek:)
ściskam cieplutko
Lubię takie drobne zmiany, ALE długo się do nich przymierzam i jeszcze dłużej przyzwyczajam, a na końcu już nie wyobrażam sobie bez nich życia i tak w kółko 😉 😀
Ps. Też mam kontakt z krasnalami 😉
Uściski
Dominika
Widzę na półce Metro 2035 – genialne:D
Pokój super, najlepsze wszystko co drewniane;) Kasia
Mój mąż właśnie kończy ją czytać;) Uściski Kasiu.
Ślicznie…eh:)
Piękna zawieszka koło okna I pamiętaj detale tworzą dom 🙂
"No przecież za drzwi ich nie wyrzucę;)" – mój Maż ciągle mi tak mówi jak widzi wszelkie pierdółki na szafkach/półkach/blatach…
Ale dobrze, że migrują, bo jest wówczas czas na sprzątniecie miejsc po nich 😉
Sypialnia nabrała mocnego charakterku – takiego Waszego! :-*